Zaznacz stronę

Debata prezydencka odbyła się 6 maja br. w siedzibie TVP. Przede wszystkim to pierwsza debata przed wyborami prezydenckimi w pełnym składzie, czyli ze wszystkimi 10 uczestnikami – kandydatami do fotela głowy państwa. Na podstawie publikacji zamieszczonej na portalu polskatimes.pl„Debata prezydencka 2020: Kto wygrał? [SONDA] Dziesięciu kandydatów debatowało w TVP przed wyborami [RELACJA]” zespół analityków Sentimenti przygotował analizę emocji wypływających z wypowiedzi poszczególnych kandydatów. Na czas sporządzania analizy publikacja na portalu polskatimes.pl była jedynym tak obszernym źródłem prezentującym debatę.

Debata Prezydencka 2020 – zaufanie i strach

Analizę sporządzono dla dwóch najważniejszych, przeciwstawnych emocji – zaufania i strachu. Przebadano natężenia tych emocji odpowiednio dla:

  • całej debaty;
  • dla poszczególnych 5 rund z pytaniami;
  • dla wszystkich 10 kandydatów do fotela prezydenta RP.

Wyniki analizy

Debata prezydencka jako całość – silne emocje zaufania i strachu w wypowiedziach kandydatów

debata prezydencka

debata prezydencka 2020 kto wygrał zaufanie

debata prezydencka 2020 kto wygrał strach

5 rund z pytaniami w podziale na kandydatów

debata kto wygrał emocje runda 1

debata kto wygrał emocje runda 2

debata kto wygrał emocje runda 3

debata kto wygrał emocje runda 4

debata prezydencka kto wygrał runda 5

Swobodna wypowiedź kandydatów na zakończenie debaty

debata prezydencka kto wygrał swobodna wypowiedź

Polityka to gra na emocjach, a tych zabrakło

Tym razem nie będziemy prezentować wniosków, dlatego przedstawione wyniki analizy pozostawiamy do własnej interpretacji. Warto jednak wspomnieć, że format debaty pozostawiał wiele do życzenia. Z punktu widzenia emocji było to przede wszystkim widowisko dla oczu (do strony wizualnej nie można się przyczepić). O warstwie merytorycznej, czyli tej, która nie tyle miała, co wręcz powinna wywołać w widzu jakiekolwiek pobudzenie emocjonalne, trudno powiedzieć coś dobrego.

Polityka to przede wszystkim gra na emocjach. Można zaryzykować tezę, że mieliśmy do czynienia bardziej nie z walką o przyszłość Polski i obywateli, a co najwyżej z nudniejszą wersją teleturnieju “Jeden z dziesięciu”. Brakowało realnej dyskusji, która by otworzyła kandydatom jakąkolwiek przestrzeń do zaprezentowania siebie i swojego pomysłu na prezydenturę.

Brakowało też możliwości pokazania mocnych i słabych stron kandydatów. Każdy zaprezentował się na miarę swoich możliwości mierzonych kilkoma minutami czasu na wypowiedź. Podsumowując – trudno powiedzieć cokolwiek dobrego o widowisku, podczas którego najbardziej pobudzoną osobą był tłumacz języka migowego w rogu ekranu, który prawdopodobnie miał okazję częściej przykuć naszą uwagę.

Godne uwagi: