Protest mediów pod hasłem “Media bez wyboru” miał miejsce 10 lutego br. Spora część krajowych mediów zamieściła zarówno w sieci, jak i w druku (i na ekranach naszych telewizorów) list otwarty do władz Rzeczypospolitej Polskiej i liderów ugrupowań politycznych. Jednocześnie tego dnia pozbawieni byliśmy jako obywatele jakichkolwiek przekazów na temat wydarzeń z kraju i ze świata. Zamiast tego naszą uwagę skupiły czarne ekrany stacji telewizyjnych i brak radiowych fal, czyli cisza. Powód? Plany opodatkowania przychodów z reklam. Jaki był odbiór tego nietypowego protestu w sieci? Sprawdzamy!
Protest mediów, media bez wyboru, podatek od reklam. “Tu miał być Twój ulubiony program”, czyli o co chodzi?
Wstając rano 10 lutego i włączając telewizję zobaczyliśmy czarny ekran. W radiu cisza, na wielu portalach internetowych brak bieżących informacji. Złapaliśmy za gazetę, a na okładce również czarno. Było niemal pewne, że to wydarzenie, czyli protest mediów, wywoła falę emocji. Wydawcy wielu portali, gazet i właściciele stacji radiowych i telewizyjnych stanęli obok siebie. W jakim celu? Ich zdaniem opodatkowanie reklam w mediach (takie są plany rządu) spowoduje osłabienie pozycji niezależnych redakcji. W wielu przypadkach spowoduje po prostu ich likwidację (gdy mówimy o małych mediach).
To, na co zwracali uwagę wydawcy i szefowie mediów to fakt, że oni wszyscy zatrudniają tysiące ludzi. To na nich odbije się nowy podatek. Inną istotną kwestią podnoszoną przez wydawców było to, że nowa danina spowoduje szybkie pogłębienie nierówności na rynku medialnym, który i tak nie wydaje się być sprawiedliwy. Wprowadzenie opłaty od reklam potraktowane zostało wiec jako doraźne szukanie wpływów do budżetu kosztem medialnego pluralizmu.
Sprawa ta była dość szeroko komentowana w sieci, czyli w mediach społecznościowych i na portalach informacyjnych. Zbadaliśmy ponad 300 tys. komentarzy z okresu 10-14 lutego (Facebook, Twitter, Instagram, YouTube, portale informacyjne, blogi, fora i inne otwarte źródła) pod kątem emocji, pobudzenia emocjonalnego i sentymentu. Poniższy wykres pokazuje dynamikę dyskusji w tym okresie (jak widać z dnia na dzień spadająca liczba opinii i komentarzy). Dodatkowo zestawiliśmy to z średnim dziennym natężeniem emocji związanej z zaskoczeniem.
Od zaskoczenia po zmęczenie tematem?
Duże wahania z samego rana 10 lutego wywołane były zaskoczeniem protestem (faza zaskoczenia i zdumienia zastaną sytuacją). Natężenie zaskoczenia utrzymywało się mimo spadku liczby komentarzy w kolejnych dniach na poziomie między 38% a 44% (mimo wszystko poniżej poziomu 50 w skali 0-100). 14 lutego zajmowały już nas raczej inne tematy i zapomnieliśmy o proteście przechodząc do fazy lekkiego zmęczenia i braku zainteresowania tym zagadnieniem. Protest umarł.
Wystarczyło zaledwie pięć dni, aby obywatele (główni zainteresowani, bo m.in. konsumenci mediów on-line) stracili zainteresowanie protestem. Niby nic nowego, bo każde nagłe wydarzenie z dnia na dzień traci dynamikę. W tym jednak przypadku mowa jest o ważnej kwestii, która istotnie może zmienić dostęp obywatela do informacji. Być może stoi za tym niska świadomość konieczności istnienia pluralizmu medialnego i zwykłe braki edukacyjne w zakresie wagi społeczeństwa informacyjnego i obywatelskiego?
Podatek od reklam. Irytacja zamiast wściekłości?
Ciekawie wyglądają dane dotyczące natężenia skrajnej emocji, czyli złości, w badanym materiale. Mimo spadku liczby komentarzy z dnia na dzień, cztery dni z rzędu natężenie złości rosło, choć nieznacznie. 14 lutego nieco opadło. Warto jednak zauważyć, że nie jest to zbyt wysoki poziom nasycenia komentarzy tą emocją, bo znacznie poniżej granicy = 50%. Wygląda więc na to, że może i było dużo gniewu i irytacji, ale zabrakło w internautach czystej wściekłości.
Jeszcze bardziej interesująco wygląda sentyment internautów względem dwóch mediów będących najczęściej wskazywanymi w osi politycznego sporu. Chodzi o TVP i TVN. Poniższe dwa wykresy prezentują średnie dzienne natężenia sentymentu względem stacji. Jak widać więcej negatywnego sentymentu odnotowaliśmy względem TVP. Również względem tej stacji widzimy nieco większe pobudzenie emocjonalne dyskutujących.
Twitter. Sentyment i emocje w poszczególnych grupach
Profilowanie kont na Twitterze pozwala pokazać strukturę przekazu, czyli jaka grupa w dyskusji jest aktywna i jak bardzo. Dodatkowo wzięliśmy pod uwagę tylko oryginalne wpisy, bez retweetów, które w przypadku tego tematu stanowiły znaczną część materiału. Naszym zdaniem oryginalne, pierwsze wpisy potrzebują więcej wysiłku i bardziej pokazują chęć zaangażowania, aniżeli podanie dalej.
Wykres warstwowy poniżej pokazuje, że najbardziej aktywną grupą byli przeciwnicy rządu. W tej grupie są m.in. zwolennicy lewicy, UE, osoby LGBT i zwolennicy obecnej opozycji. Zwolennicy rządu, ale w tym też grupa tzw. bardziej na prawo od PiS (prawica nie oddająca głosu na PiS również) stanowiła dużo słabszą grupę. Bardzo aktywne były za to konta twitterowe mediów. Politycy i działacze partyjni mieli niemal jednakowy procentowy udział w dyskusji w całym okresie.
Na koniec zmierzyliśmy emocje w treściach publikowanych na Twitterze przez konkretne grupy profili i porównaliśmy każde grupy osobno do wartości pozostałych. Tak powstało poniższe zestawienie ukazujące, jakimi emocjami i w jakim stopniu poszczególne grupy różniły się w odniesieniu do pozostałych. Wyraźnie widać, że największe różnice na tle reszty zauważalne są jedynie w przypadku profili mediów.
Tu mamy – paradoksalnie – więcej zaufania, radości i oczekiwania, ale to ma swoje wytłumaczenie. Media zamieszczały bowiem tweety na temat wsparcia dla protestu i nadziei na to, że podatku od reklam nie będzie. W przypadku przeciwników rządu, co nie dziwi, mamy większe natężenie smutku, złości, strachu i wstrętu. Tu też odnotowujemy największy ubytek radości, zaufania i oczekiwania.
Również trzeba przyznać, że przeciwnicy, czyli tzw. prawa strona Twittera, nie publikowała wpisów o negatywnym wydźwięku. Profile partyjne również cechowały się zwiększonym natężeniem negatywnych emocji, bo autorami były przede wszystkim profile opozycyjne. Ogólne pobudzenie emocjonalne po stronie polityków było niższe niż w pozostałych grupach. Ta grupa cechowała się spadkami natężenia emocji – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych – w stosunku do innych grup autorów. Po stronie dziennikarzy delikatne wzrosty przede wszystkim złości oraz wstrętu.
“Media bez wyboru” to wydarzenie bez precedensu, wręcz spektakularne
Protest mediów 10 lutego 2021 roku był bez wątpienia akcją bez precedensu i na wyjątkową skalę biorąc pod uwagę zasięg. Można odważnie powiedzieć, że od strony public relations to wydarzenie spektakularne. Pozbawienie obywateli przez całą dobę bieżących informacji wywołało spore emocje.
Czarny ekran wyemitowany był nie tylko w największych telewizjach takich jak TVN, TVN24, Polsat, ale też mniejszych jak TV Puls, Metro, Fokus TV. W proteście wzięły udział również wszystkie serwisy internetowe z czołówki rankingów, czyli Onet.pl, Fakt.pl, Newsweek.pl, WP.pl, Rp.pl czy z rodziny Agory (Gazeta.pl, Wyborcza.pl, TOKFM.pl).
Wiadomość o nowym podatku i jego skutkach miała okazję dotrzeć do każdego Polaka. Nie wiadomo jednak, czy obywatele zdają sobie w pełni sprawę z powagi zagrożenia tak, jak to ma miejsce w przypadku samych wydawców. Żyjemy w kraju niezwykle spolaryzowanym.
Media dopasowały się do tej sytuacji. Jednak mimo braku pełnego pluralizmu medialnego, pozostaje mieć nadzieję, że akcja była choć przez chwilę tematem rozmów przeciętnego Kowalskiego. Rozmów w autobusie, tramwaju, czy po prostu w domu przy stole o tym, co by było, gdyby media niezależne i wolne nie istniały w ogóle…